poniedziałek, 19 stycznia 2015

ślimaczki z ciasta francuskiego


Ciasto francuskie, nieodłączny element mojej kuchni. Za co je uwielbiam? Za prostotę i niekończące się możliwości na jego zastosowanie.
Na początku miesiąca kierowniczka wysłała mnie na zaległy urlop, nazbierało mi się aż całe 5 dni, plus wolny weekend i wolne za soboty i niedziele, więc uzbierało się razem 9 dni. Przez pierwsze dni ogarnęło mnie błogie lenistwo, a później chęć zrobienia czegoś nowego. I tak powstały moje ślimaczki.

Czego potrzebujemy?
- ciasta francuskiego - takiego w ruloniku,
- dodatków typu ser, szynka, co kto lubi,
- papieru do pieczenia.

Ciasto rozwijamy z rulonu, układamy na nim dodatki, ja użyłam tylko żółtego sera i szynki. Można bawić się w tarcie sera i krojenie szynki, ale mój pragmatyzm nauczył mnie kładzenia ich w plastrach.

 Kiedy już mamy wszystkie dodatki na cieście zwijamy wszystko ponownie w rulon, starając się to robić jak najciaśniej, żeby ślimaczki podczas pieczenia nie rozleciały się.

 Rulon kroimy na plastry o grubości ok. 1 cm. Wykładamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.

 Pieczemy w około 200 stopniach, przez jakieś 15 minut, to wszystko kwestia piekarnika i użycia termoobiegu, którego ja nie mam (już sama nie wiem czy to dobrze czy źle.)

A tak wyglądają po wyjęciu z piekarnika. Pan Mąż lubi ciepłe, bo czasem ser się ciągnie. Serwujemy je z ketchupem albo sosem czosnkowym, choć same i tak smakują bardzo dobrze.
Więc voilà moi drodzy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz